W dolinie gwałtu, niezgody i wolności
gdzie dusza przeminie i zgnije w wietrznośći
gdzie szlak się urywa a słońce zachodzi
gdzie aksamitna skóra jest w bliznach pokryta
smród nadzieji i woli życia
czuć z daleka
lecz się powoli rozpływa w mgle mej agonii
gdzie księżyc nie schodzi z nieba
czy wstanę czy nie
nie widzę rożnicy
nawet nie wiem kim jesteś
gdzie łzy z krwi strugami wciąż płyną
jak w czystej czerni światła nie widać
gaszony blask spokojny widzę w oddali
jego dym zasłania me oczy
gdzie plomień wiary już dawno zagasł
chwała katordze śmierci i męce
chwała mordercą złodziejom i buntownikom
chwała niszczycielom zbrodniarzom tyranom
chwała tym co życie odebrali
czystej paranoji żalu i smutku
w walce z rozsądkiem przegrać musiałem
znalazłem drogę która mnie zgubi
gdzie liną obwiązuje swą szyje
żałoba której nie przeżyłem
osoby których nie poznałem
wszystko czego nie doznałem
gdzie święci wiarę tracą
z każdym dniem więcej mnie ubywa
koszmaru kresu nie widać
gdy krew ze mnie upłynie
tylko czerń mi pozostanie
chwała katordze śmierci i męce
chwała mordercą złodziejom i buntownikom
chwała niszczycielom zbrodniarzom tyranom
chwała tym co życie odebrali
The metal’s band revelatory new record crosses genres and styles, effortlessly combining seemingly incompatible subgenres. Bandcamp Album of the Day Apr 26, 2024